Wiele razy zwracałam już uwagę, aby wybierając dany produkt w sklepie, czytać jego skład.
Jak tu zrobić zakupy?
Ile czasu musimy na nie mieć, skoro mam przeczytać każdą etykietę?
Jeszcze trzeba by mieć w głowie komputer, żeby od razu skojarzyć, czy dany składnik jest dobry, akceptowalny czy wręcz niejadalny.
Najlepiej więc sięgać po sprawdzone produkty, które lądowały już wcześniej w naszym koszyku, bo zapoznaliśmy się z ich składem przy wcześniejszych zakupach. W większości przypadków tak właśnie robię.
Co jeśli szukam czegoś nowego?
Tak najzwyczajniej w świecie, mamy przecież prawo znudzić się jakimś produktem lub mamy ochotę spróbować czegoś nowego.
Pierwsze co robię patrzę na długość listy składników, czym dłuższa tym gorzej. Jeśli kupuję tarte buraki w słoiku, to raczej nie powinno być w nich 10 składników!
Po drugie, a właściwie po pierwsze, sprawdzam, w jakiej kolejności są składniki. Zawsze podaje się zgodnie z malejącą zawartością w produkcie. Czyli jeśli kupuję te cudowne buraki, to koniecznie muszą one znaleźć się na pierwszym miejscu!!!
O ile z burakami problemu być nie powinno, to z wieloma innymi produktami owszem.
Co dalej?
Na którym miejscu jest cukier?
Jeśli pojawia się do pozycji 3 – 4 lepiej poszukać innego produktu.
Syrop glukozowy, glukozowo – fruktozowy –> szczerze, tylko w wyjątkowych okolicznościach produkt z jego składem znajduje się w moich zakupach. Mówię tu o lodach – niestety chyba nie spotkałam lodów, które nie miałyby go w składzie. Dlatego najlepiej zrobić samemu w domu! Wiadomo jednak, ze na mieście też mamy ochotę czasem zaszaleć. Więc w te wakacje naprawdę odpuszczałam delikatnie temat.
To jest oczywiście tylko kilka rzeczy na które warto zwracać uwagę. Oczywiście sprawdzamy datę przydatności do spożycia i generalnie unikamy produktów, których skład roi się od E….
Nie wszystkie są złe, ale jeśli pojawia się ich kilka, mało prawdopodobne, że wszystkie są akceptowalne.
Jeszcze jedna rzecz, o której koniecznie trzeba pamiętać!!!
Tłuszcze TRANS, czyli utwardzone oleje roślinne. Należą do najbardziej szkodliwych dla zdrowia kwasów tłuszczowych. Spożywanie ich sprzyja rozwojowi m.in. cukrzycy typu 2, zwiększa ryzyko chorób układu sercowo-naczyniowego, obniża płodność. Powstają w wyniku utwardzenia olejów roślinnych (uwodornienia). Ma to na celu zmianę konsystencji olejów roślinnych z płynnej na stałą. Ponadto uwodornienie zwiększa trwałość olejów roślinnych, które są bardzo wrażliwe na światło i temperaturę. W związku z tym producenci dodają je do produktów, które mają długi termin przydatności. Niestety w związku z tym, znajdziemy je niemal we wszystkich chrupkach, paluszkach, ciastkach i innych przekąskach. Dzięki tłuszczom trans są bardziej chrupkie i lepiej smakują. Nie zapominajmy także o fast-foodach, zupach w proszku, koncentratach zup i sosów, czy chociażby majonezie.
Także jeśli czytacie skład a w nim pojawiają się – tłuszcze częściowo utwardzone bądź utwardzone – odłóżmy produkt na półkę.
Wiem, wiem… co tu w takim razie kupować?
Najlepiej to, co możliwe przygotować samemu.
Zwariowałam?
Może trochę 🙂
A tak zupełnie serio. Staram się naprawdę zwracać uwagę na skład kupowanych produktów. Robię sporo rzeczy sama. Jednak sięgam też po produkty gotowe. Nie zawsze mam czas upiec ciasto, czy zrobić sama czekoladę, przygotować własnoręcznie przekąski. I całe szczęście w ogromnej ilości produktów, które nie powinny znaleźć się w sprzedaży, udaje się znaleźć także te dobre.
Ponieważ to najczęściej przekąski stanowią problem, w następnym wpisie pokażę Wam, co ląduje na moim stole, a zatem i w naszych brzuchach, ze słodkich i słonych przekąsek.
ZAPRASZAM!!!