Niejednokrotnie my – rodzice zastanawiamy się, jakie będzie nasze dziecko, kiedy dorośnie?
Czy prawidłowo postępujemy? Jak powinniśmy reagować na dane zachowania, na jak dużo pozwalać, czego zabraniać?
Do tego oczywiście dochodzi wiele innych dylematów, które towarzyszą nam od pierwszych chwil bycia z naszym Maluchem.
Być Rodzicem uczymy się całe życie. Nie ma uniwersalnych rad, nie ma rad idealnych…
Niedawno wpadła mi w ręce książka B.Bettelheim – „Wystarczająco dobrzy rodzice”.
Zaciekawiły mnie pierwsze słowa na okładce: „…to książka zupełnie inna niż typowe poradniki… Niczego nie doradza ani nie nakazuje” i tak trafiła na moją półkę.
Podejście autora bardzo mi się spodobało, jego celem jest pokazanie jak wychować szczęśliwe dzieci i jak być rodzicem – wystarczająco dobrym, niekoniecznie doskonałym.
Główną zasadą relacji rodzic – dziecko jest próba stawiania się w jego sytuacji dziecka.
Zastanówmy się, co czuje, jak postrzega świat i to, co się dzieje?
Dlaczego się złości, jest uparte, kłamie?
Wejście w położenie dziecka, to nasze zadanie, które pozwoli nam zrozumieć jego zachowania. Jeśli sytuacja, która akurat ma miejsce znajduje odbicie w wydarzeniach z naszego dzieciństwa, jeszcze lepiej. Przypomnijmy sobie, co wtedy czuliśmy.
Zachowania złe, czy dobre są tylko elementem na drodze rozwoju.
Dla dzieci, to my jesteśmy wzorem i dlatego własnym zachowaniem powinniśmy je inspirować, wyznaczać im kierunek. Dzieci chcą widzieć swoich rodziców jako mądrych, doświadczonych, godnych szacunku, oczekują od nich wsparcia i rady, ale pamiętajmy, że nie możemy im wszystkiego narzucać. Jeśli zależy nam, aby się z nimi dobrze rozumieć, musimy najpierw zrozumieć siebie i nie myśleć wciąż o tym, jakie nasze dziecko „powinno być”. Reguły, nakazy, zakazy – oczywiście granice muszą być, ale w relacjach rodzic – dziecko musi być miejsce na spontaniczność. Te relacje maja być osobiste i ludzkie. To my rodzice zapewniamy im poczucie bezpieczeństwa, bez względu na to, ile dziecko ma lat. Jeśli sami nie czujemy się bezpiecznie, dziecko również nie będzie się tak czuło.
Pamiętajmy także, że dla dziecka przyszłość to jutro, lub góra za kilka dni – czym młodsze tym mniej zdolne patrzeć w przyszłość. Dlatego tłumaczenie dziecku, że musi coś zrobić, bo jak będzie dorosłe – jest raczej mało przekonujące.
I zawsze bez względu na naiwność, niedojrzałość pragnień naszych dzieci, dostrzegajmy je, mówmy o nich i bierzmy je pod uwagę. Jeśli dziecko zastosuje się do naszych rad na siłę, będzie odczuwało to jako porażkę i niekoniecznie przyniesie to dobry efekt. Zadowalające dla obu stron będą rozwiązania uwzględniające pragnienia obu stron.
Do tematu będę wracała 🙂
Miłego weekendu z naszymi Maluchami… może jutro to nasze dziecko zaplanuje choć część dnia 🙂
grafika: www.naukawpolsce.pap.pl